piątek, 3 lipca 2015

Omoide no Marnie, trochę jak Kobieta w Czerni

Omoide no Marni - recenzja oraz parę słów o tym, dlaczego kojarzy mi się z Kobietą w czerni. Zapraszam!





Omoide no Marni to kolejna produkcja Studia Ghibli. Reżyser, Hiromasa Yonebayashi, oprócz tego stworzył tylko jeden jedyny obraz - Tajemniczy świat Arrietty. Po obejrzeniu obydwóch widać duże podobieństwo zarówno w klimacie, kresce, jak i konstrukcji świata i postaci. Jednocześnie bardzo wyraźne są również nawiązania do produkcji takich jak Spirited Away czy Powrót do marzeń. W twórczości Hiromasy Yonebayashiego widoczna jest fascynacja Starym Kontynentem. Objawia się to zarówno w estetyce, takich jak konstrukcja przestrzeni - klasyczne, europejskie domy i ich wystrój, jak również postaci - Arrietta, Marni, wyglądajace jak angielskie porcelanowe laleczki z końca XIX wieku. Na ekranie jawi się to jako coś magicznego i niezwykłego, ponieważ nie jest to współczesny Zachód, lecz echa przeszłości, które w taki czy inny sposób powracają. Odległe duchy przeszłości.


Omoide no Marnie, reż. Hiromasa Yonebayashi


Kobieta w czerni, reż. James Watkins


Historia opowiada o kilkunastoletniej dziewczynce, Annie Sasaki, która ma poważne problemy w nawiązywaniu nowych kontaktów. Jest małomówna, chorowita, unika ludzi, których obecność ją bardzo stresuje. Ale nie łudźcie się - to nie będzie opowieść o samotnym, brzydkim kaczątku, molu książkowym, który na końcu odnajduje miłość. Nic z tych rzeczy. I cale szczęście.


Omoide no Marnie, reż. Hiromasa Yonebayashi


Kobieta w czerni, reż. James Watkins


Rodzice dziewczynki zginęli w wypadku samochodowym, gdy ta miała zaledwie roczek. Początkowo opiekowała się nią babcia, lecz po roku zmarła. Opiekę nad nią przydzielono ciotce, która martwiąc się o swoją podopieczną wysyła ją do krewnych na wieś, w celu zażycia zdrowego powietrza i zdrowych potraw. 

Omoide no Marnie, reż. Hiromasa Yonebayashi




Kobieta w czerni, reż. James Watkins


Anna jest dziewczynką zgorzkniałą, wrogo nastawioną do otoczenia, przepełnioną żalem i nienawiścią. Czuje się inna, wyobcowana, a każde słowa pod swoim adresem traktuje jako atak. W kontekście tego, jak obcokrajowcy lub "mieszańcy" są traktowani w japońskim społeczeństwie, wątek ten zyskuje pewną moc. Anna posiada niejapońskie imię i niejapoński kolor oczu i włosów. Zwraca tym na siebie uwagę, której tak bardzo nie znosi. Nie zmienia to faktu, że często uwaga ta jest bardzo serdeczna. Główna bohaterka jest jak kaktus, najeżona kolcami do każdego kto się do niej zbliży. 

Omoide no Marnie, reż. Hiromasa Yonebayashi


Kobieta w czerni, reż. James Watkins


Więc o co tu właściwie chodzi? Omoide no Marni, to film o poszukiwaniu własnej tożsamości, o poznaniu swoich korzeni, świadomości tego skąd się pochodzi. To opowieść o samoakceptacji, o samotności i potrzebie prawdziwej przyjaźni. Jak zwykle pisząc takie rzeczy, myślę sobie - cóż to za banały ja wypisuję! Ale cały majstersztyk polega na tym, aby w dojrzały i niesztampowy sposób opowiadać o banałach, które w końcu są tak ważne w naszym życiu, a o czym często zapominamy. I taki właśnie jest to film. W połączeniu z przepiękną animacją, cudownym klimatem wsi japońskiej i intrygującym wątkiem, jest to film wspaniały i godny polecenia. 

Omoide no Marnie, reż. Hiromasa Yonebayashi

Kobieta w czerni, reż. James Watkins

Więc dlaczego Omoide no Marni kojarzy mi się z Kobietą w Czerni? Aby nie zdradzać zbyt wiele, napiszę tylko, że w tej animacji jest coś naprawdę strasznego, chwytającego za gardło. Posiada on pewne cechy gatunku horroru, które z pewnością tych naprawdę młodych odbiorców, może przerazić nie na żarty. Jak na animacje dla dzieci i całą twórczość Studia Ghibli jest to wątek dla mnie nowy i niespotykany. Intryguje i trzyma w napięciu przez cały czas. Kto nie wierzy, niech sam się przekona i obejrzy. 

2 komentarze:

  1. Już wiem, co będę oglądać na weekend :D !

    OdpowiedzUsuń
  2. Obejrzałam i się przekonałam! Oczywiście, utwierdziłam się także w tym, że co od Studia Ghibli to dobre. Najśmieszniejsze jest to, że sam film nie jest straszny, ale właśnie 'te momenty' i jakaś taka atmosfera, powodowała to, że czułam się, jakbym oglądała horror. Animacja ma według mnie bardzo ważne i piękne przesłanie :)
    Pozdrawiam Cię,
    Maya

    OdpowiedzUsuń