Witam, znów po długiej przerwie! Dziś post na temat motywacji w stylu japońskim. Co to znaczy? Dla mnie to właśnie recepta większości japońskich filmów, anime i mang, w których główny bohater, mimo, iż jest średnio ogarniętą życiową gułą i nie posiada za grosz talentu do niczego, dzięki tylko i wyłącznie CIĘŻKIEJ PRACY osiąga swój CEL!!!
Ash z serii Pokemon - klasyka przykładu |
Nowszy przykład - Eren z Attack on Titan |
Etap 1 - Yosh! czyli plany i postanowienia
Na tym etapie następuje podjęcie bardzo ważnej, niekiedy wręcz rewolucyjnej decyzji. Najczęściej jest to decyzja typu: "uratuje świat!" lub "zostanę wojownikiem wszech czasów!" W naszym codziennym życiu też pojawiają się tego typu decyzje, tylko trochę mniejszego kalibru, lecz wcale nie wymagające mniejszego wysiłku. Np.: "zrzucę 10 kg!", "dostanę się na wymarzone studia!" czy "zostanę weterynarzem!" W pierwszym etapie mamy w sobie bardzo dużo zapału, chęci do pracy i motywacji. Jest to etap, w którym rozpoczynamy planowanie - "będę biegać codziennie 100km!", "będę się uczyć codziennie 12h!"... hola hola... czy aby na pewno? I właśnie tutaj jest pies pogrzebany. Dlaczego nasz pierwszy zapał i motywacja tak szybko wygasają? Ponieważ plany, które sobie wymyślamy bardzo często nas przerastają, stają się dla nas zbyt ciężkie i żmudne, więc już po kilku pierwszych dniach czujemy zniechęcenie, a co za tym idzie - zaprzestajemy działań. Jak tego uniknąć? Przede wszystkim musimy zaakceptować to, że nikt nigdy nie osiągnął tego typu celu w jeden dzień. Jest to często bardzo długi proces. Najważniejszy jest ten pierwszy krok i konsekwencja posuwania się codziennie do przodu o chociaż milimetr. To jak choćby z nauką języka czy sportem - jeżeli codziennie będziemy pracować przez godzinkę (a to naprawdę mało) to w rok nauczymy się czy zdobędziemy kondycję marzeń. Jednak gdybyśmy próbowali w tydzień czy w miesiąc spróbować wykonać tyle samo materiału czy ćwiczeń to szybko okaże się, że jest to po prostu niemożliwe. Rozplanuj swój cel na jak najdrobniejsze kroczki. Z czasem, gdy już wpadniesz w rytm zwiększaj dawkę dziennej pracy, tak by się nie przemęczać, a co za tym idzie - nie zniechęcać. Wszystko co wywołuje na Tobie presję - czas, warunki itd. postaraj się zlikwidować. Jeśli masz mało czasu spróbuj rozparcelować materiał na takie ilości, abyś codziennie miał dawkę, która jest niezbędna do zakończenia nauki sukcesem. I pamiętaj - nie ma czegoś takiego jak "od jutra", jest tylko "od dziś, teraz, już!"
Aby nasza motywacja trwała dalej musimy najzwyczajniej w świecie być konsekwentni i nigdy, ale to NIGDY się nie poddawać. Jak wytrwać w naszym postanowieniu? Zrób lub po prostu namaluj sobie darumę - wizerunek buddyjskiego mnicha. Jego pękata budowa sprawia, że po każdym przewróceniu lalka wraca do pozycji pionowej. Jego motto to: "Choćbyś siedem razy upadł, podnieś się po raz ósmy".
Daruma |
W tej zabawie chodzi o to, aby wyznaczyć sobie na rok zadanie, a darumie namalować tylko jedno oko. Lalka ma za zadanie przynieść nam szczęście i pomóc w wytrwaniu. Drugie domalowujemy, gdy nasze życzenie się spełni, wówczas daruma odzyskuje wzrok. Wyraz twarzy darumy ma wyrażać skupienie na celu i determinację. W Japonii po wypełnieniu zadania i odzyskaniu przez darumę wzroku zanosi się ją do świątyni w celu spalenia, aby nie przyniosła teraz niepowodzeń. W pewien sposób robimy wtedy sami ze sobą tzw. "yakusoku" czyli układ, obietnicę, pakt.
Gest yakusoku |
Aby podtrzymywać motywację przy życiu trzeba ją karmić - a więc nie bój się siebie nagradzać nawet za najmniejszy wysiłek. Postanowiłeś/aś, że dziś przysiądziesz nad jakąś książką przez godzinkę i udało Ci się? Zjedz babeczkę! Pół dnia spędziłeś na nauce? Idź na super długi spacer i na lody! Zdałeś trudny egzamin? Wybierz się do kina! Po każdym małym sukcesie - a dzień pracy również jest sukcesem, nagradzaj się drobnymi przyjemnościami - odcinkiem ulubionego anime lub dramy, czymś słodkim lub wypasioną kawą. Ale pamiętaj - zawsze zaczynaj każdy dzień od najtrudniejszych zadań. Nie znosisz matmy? Zacznij od tego! Najlepiej jest mieć najgorsze szybko za sobą, a na koniec nagrodzić się za naszą ciężką pracę.
Może to śmieszne, ale mnie często motywują anime o życiu szkolnym czy film "Legalna blondynka". Gdy je oglądam wtedy praca i nauka zaczynają wydawać mi się po prostu fajne i przyjemne i nie mogę się doczekać efektów :) Nasze początki mogą wydawać się trudne, ale z czasem, gdy wpadniemy w rytm i zaczniemy zauważać pierwsze oznaki naszego rozwoju (świetne oceny w szkole, zdane egzaminy, bezcenna świadomość własnej wiedzy), i gdy to co kiedyś stanowiło dla nas czarną magię nie wiadomo kiedy i jak zamieniło się w bułkę z masłem!
Etap III - Ganbatte!
Teraz wystarczy po prostu przeć do przodu, a gdy jest już za ciężko - zmotywować się filmem, anime, spotkaniem z fajnymi ludźmi, którzy dadzą nam zastrzyk energii. Ja sobie sama często powtarzam - czy mam coś lepszego do roboty? życie jest jedno i chcę je wykorzystać na osiągnięcie mojego celu, bo dzięki temu będę szczęśliwa. Trzeba pamiętać o tym dlaczego robimy to co robimy? Czy jest to nasze marzenie i gdy je osiągniemy będziemy szczęśliwi? Czy poczujemy wtedy super satysfakcję z siebie i swojego życia? Czy komfort naszego życia się podniesie - zdobędziemy kwalifikacje, które dadzą nam lepsza pracę, lepsze zarobki, które będzie można wydawać na sushi, torty, książki i kino? Myślcie o sushi i tortach, które czekają na Was na końcu drogi. Wyobrażajcie sobie, że za ten rok ktoś z Was zapyta - Co u Ciebie słychać? - a Wy odpowiecie - A wiesz, nic szczególnego po prostu osiągnąłem coś co na początku wydawało się być niemożliwe... / A nic takiego, tylko spełniłem/am marzenie swojego życia dzięki. Teraz właśnie lecę na Karaiby w nagrodę, gdzie będę kąpać się w szampanie. A co u Ciebie?" Takie wyobrażanie sobie naszego celu naprawdę pomaga, mimo iż może wyglądać dość zadufanie i narcystycznie. Ale co tam! To tylko myśli, które mają na celu nas zmotywować i wprawić w dobry humor. Pomyśl o tych ludziach, którzy właśnie, którzy osiągnęli sukces. Skoro oni dali radę to i Ty możesz. Należy też być świadomym, że w tego typu postanowieniach nie ma czegoś takiego jak koniec drogi. Człowiek uczy się całe życie i nigdy nie osiąga perfekcji i doskonałości, dlatego decydując się już na jakieś kroki trzeba mieć na uwadze to, że pewne rzeczy związane z wysiłkiem pozostaną już do końca, dlatego przy wyborze trzeba bardzo uważać i wiem, że nie jest to łatwe.
Jest jeszcze ostatnia i najważniejsza zasada -
jeśli się nie uda to co z tego! Spróbujesz jeszcze raz! Aż do skutku! :D
Ganbatte! Powodzenia! :)
Napiszcie jakie macie postanowienia, jakie są Wasze marzenia, do czego dążycie i jak Wam idzie? :) Macie chwilowy kryzys czy wręcz przeciwnie - przecie do przodu jak dzikie bawoły? Czekam na komentarze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz