Witam znów po długiej przerwie! Dziś mam dla Was krótką recenzję koreańskiej komedii romantycznej - Cha-hyeong-sa (Runway cop) w reżyserii Terra Shina, którego jest to dopiero trzeci film w karierze.
Film oprócz wątków komediowych zawiera sporo akcji, przez co wydaje się być kompromisem dla stereotypowych oczekiwań obojga płci. Mamy tutaj zarówno twardych i odważnych policjantów, jak i wielki świat mody pełen młodych, pięknych i ambitnych ludzi. Na pierwszy rzut oka mieszanka nie do strawienia? Nic bardziej mylnego. Jest to recepta na "słodziutką randkę w koreańskim stylu" (czyli coś co wyjdzie chyba tylko w Korei) lub (jak to było w przypadku moim) chęci doznania płytkiej i niewymagającej większego intelektualnego zaangażowania rozrywki.
Historia opowiada o grubym i śmierdzącym policjancie, który dla dobra sprawy, w której bierze udział, musi działać pod przykrywką jako model. W osiągnięciu tego celu pomaga mu młoda i piękna projektantka mody, jak się okazuje - dawna koleżanka z ławki.
I dochodzimy tutaj do motywu, który osobiście bardzo lubię oglądać na ekranie - metamorfozy! Co ciekawe, chyba po raz pierwszy widzę ją w wydaniu męskim, zazwyczaj spotykałam się z nim w tylko u postaci kobiet (Kopciuszek!)
I cóż, jak dalej się toczy akcja filmu jest oczywiste. Dodatkowy plus film dostaje ode mnie za świetną grę aktorską głównego bohatera granego przez Ji-Hwan Kanga oraz to, że zaśmiałam się na nim co najmniej dwa razy, i to szczerze! Nie pamiętam kiedy ostatni raz śmiałam się na komedii (i nie był to uśmiech i symboliczne "hym hym hym". I ok pamiętam, bo było to "Sekretne życie Waltera Mitty"... ).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz