środa, 13 maja 2015

Anime, które zmieniło moje życie...

Dziś post wyjątkowy, bo dosyć osobisty. Przedstawiam Wam:
listę anime, które "odmieniły" moje życie... .



Nie będę rozpisywać się tu na temat Sailor Moon, Yattaman, Tygrysiej Maski czy Kapitana Tsubasy. Jak było każdy wie. Wówczas ani nie wiedziałam co łączy te wszystkie "bajki" (dla mnie wtedy to były po prostu moje ulubione bajki w telewizji), ani nawet "czym jest" Japonia, gdzie leży i w ogóle o co cho. Tak czy siak - jak chyba każdego z nas, to były moje początki.
Ale pierwszym anime, które mną wstrząsnęło, zawładnęło i opętało było:



1. Hellsing

Jezusiczku... obejrzałam całą serię w jeden dzień. Marzyłam później o tym, by Alucard mnie ugryzł, przemienił w wampira i żebym była jego kumpelą. Za każdym razem, gdy spuszczał komuś łomot czułam ogromną, chorobliwą wręcz satysfakcję.

I jak tu się nie zakochać? No jak?

Mroczny klimat, mundury, niezniszczalny wampir-dandys, który za pstryknięciem palców dokonuje kompletnej rozpierduchy, wartka akcja, ciekawe postaci - cóż mogę rzec - byłam całkowicie wniebowzięta. To było jak olśnienie. Zrozumiałam, że japońska animacja to coś fantastycznego i chciałam więcej! Za sprawą Hellsinga nastąpił przełom, który odmienił całe moje życie. A opening? Genialny! 


2. Blood +

Kolejny na mojej liście to Blood+. Pamiętam jak ze zgranej od kolegi płytki łykałam odcinek za odcinkiem. Potem na "przyrach" i innych matmach zawieszałam się rozpamiętując ostatnie wydarzenia tej serii. Straciłam kompletnie kontakt z rzeczywistością. Podobnie jak w Hellsing są tu wampiry, akcja i romans (ach, Haji i jego wiolonczela). I uwaga - muzyka skomponowana przez Hansa Zimmera, a więc nie bagatela.

Saya
A dzięki endingowi poznałam niesamowitą japońską wokalistkę - Chitose Hajime. Polecam całą jej twóczość!


3. Ghost in the shell

Chodzi tu oczywiście o film z 1995 roku. To był drugie anime pełnometrażowe jakie zobaczyłam w życiu. Pierwszym było Akira, które (zapewne z racji mojego młodego wieku) trochę mnie wymęczyło. 





To, co podbiło moje serce to przede wszystkim muzyka i konwencja. Nie przepadam za futurystycznymi wizjami świata, ani za science-fiction, ale ten film całkowicie złamał moje zasady. Co więcej, Ghost in the shell kryje w sobie ogromny potencjał filozoficzno-kulturowy, który, mimo wszystko, na próżno szukać w wielu pustych i typowo rozrywkowych animacjach. Jest to dzieło geniuszu. Nic dodać, nic ująć.


4. Death Note

Rany julek... nie zliczę ile razy mi szczęka opadła, ile razy włos mi się zjeżył przy tej serii. Tyle suspensu, tyle plot twistów, że aż strach. Death Note było dla mnie kolejnym dowodem na to, że da się zrobić anime na wysokim poziomie, bez pokazywania cycolin i ich białych majteczek, bez ściągania energii z kosmosu przed setną epicką walką, którą i tak wiadomo, że główny bohater wygra, bez gigantycznych robotów w kształcie dinozaura, bez falbaniastych sukni i porcelanowych laleczek. DA SIĘ!!!





5. Ergo Proxy

Z Ergo Proxy była podobna historia jak z Ghost in the shell. To anime ma w sobie coś więcej. Sam pomysł i główna postać zbudowana na podstawie dwóch przeciwstawnych biegunów po prostu skradły moje serce. W tym szaleństwie jest metoda!



6. Ouran High School Host Club

Tutaj chyba nie muszę wyjaśniać, że Ouran to anime kultowe. To z kolei był chyba pierwszy raz, gdy potrafiłam się zaśmiać, a ja nigdy nie śmieję się na głos, gdy oglądam coś sama. Absurdalne poczucie humoru zawsze poprawia mój własny, więc ta seria stała się w pewnym okresie mojego życia lekiem na całe zło. A trzeba Wam wiedzieć, że były to czasy kiedy musiałam wstawać codziennie o 6 rano... .


7. Ruchomy Zamek Hauru

Tutaj w ogóle nie wiem od czego zacząć... . Ten film zmienił moje postrzeganie świata. Coś mi się kliknęło w mózgu i od tamtej pory jakaś dzika kreatywność się we mnie narodziła, większa pewność siebie. Znalazła ona ujście głównie tylko w mojej głowie, jako pierdylion pomysłów na film / książkę / teledysk itd. Koniec końców, oprócz tego, że szczęśliwe i kreatywnie sobie spędziłam pięć lat moich cudownych studiów, to nie wyszedł z tego póki co żaden kontrakt z wytwórnią filmową z Hollywood czy wydawnictwem. Ale nie tracę nadziei!






Myślę, że ta kreatywność i ukierunkowanie na sztukę zawsze gdzieś we mnie były. Ruchomy Zamek Hauru był iskrą, która uwolniła tą energię. I za to będę mu dozgonnie wdzięczna... . Jest to film, który mogłabym oglądać codziennie.

PS Uwielbiam polski dubbing! Uważam, że jest naprawdę niezły.

8. Nana

Nana to było jedno z pierwszych anime, w których odkryłam, że istnieją różne kreski i różne szkoły rysowania. Co więcej, istnieją również serie dla starszej młodzieży, dla których tematyka falbaniastych lolitek, mechów i cycolin zaczyna być nudnawa. Pamiętam, że na początku było mi trochę ciężko przyzwyczaić się do jej stylistyki. Teraz, gdy tylko widzę coś co odbiega od mainstreamu od razu zaintrygowana sprawdzam co to, z nadzieją na poszerzenie estetycznych horyzontów. :)




No i oczywiście końcówka, która złamała mi serce... . Taka trochę ku przestrodze. Po nitce do kłębka trafiłam później na Paradise Kiss. Równie dobre.

9. Detroit Metal City

Ta seria całkowicie rozwala system. Jest parodią wszelkich subkultur i nurtów muzycznych, które uważają się za te najlepsze. Śmieje się z sztuczności mediów, kreacji gwiazd i obciachu. W tym anime wszystko jest obciachem. Detroit Metal City jest pocieszeniem dla tych, którzy mimo usilnych starań robią w swoim życiu coś kompletnie innego niż chcieli. Ale jakoś im to nawet na dobre wychodzi.




Do tego bardzo ciekawa kreska i świetna oprawa muzyczna!

10. O dziewczynie skaczącej przez czas

Powiedzieć, że to anime odmieniło moje życie to może za dużo powiedziane. Z pewnością jest to rewelacyjny film, z bardzo ładną kreską i oryginalną fabułą. Po obejrzeniu doszłam do wniosku, że Chiaki to najlepsze japońskie imię.



I w taki oto sposób doszliśmy wspólnie do końca mojej listy. Jak Wam się podobają moje wybory? Jakie są anime, które Was chwyciły ze serduszko? Piszcie! :)

9 komentarzy:

  1. U mnie oczywiście króluje i królować będzie Sailor Moon, nadal jestem maniaczką! Myślę, że moja lista pokrywałaby się z Twoją. Dodałabym jeszcze Rozen Miaden i Elfen Lied <3

    http://cute-world-by-iris.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja próbowałam obejrzeć Rozen Maiden, ale jakoś po pierwszym odcinku chęci mnie opuściły. Twój komentarz mnie zachęcił, może spróbuję jeszcze raz :)

      Usuń
  2. Ruchomy Zamek Hauru <3 Jestem wielką fanką studia Ghibli. Piękna animacja, muzyka, przekaz. Jednak wolę oglądać ich produkcje z napisami. Ze względu na naukę języka, ale też 'klimat'.
    Bardzo miło czyta mi się Twoje posty. ヽ(o ^ ^ o)ノ

    Pozdrawiam,
    Maya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo Maya-chan! :D Ja zazwyczaj też wolę oglądać japońskie produkcje w oryginalnej wersji językowej, ale "Ruchomy Zamek Hauru" jest wyjątkiem od tej reguły i perełką wśród polskiego dubbingu :)
      Trzymam kciuki za naukę! がんばってね! ;)

      Usuń
    2. ありがとう ございます。 v(^_^v) ~ (v^_^)v

      Usuń
  3. "Ouran", "Nana" i "O dziewczynie skaczącej przez czas" to równiez moje ulubione serie ;) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie wiedzieć, że nie jestem sama w moich animowych ulubieńcach :D Dzięki Gemini, pozdrawiam ciepło! :)

      Usuń
  4. Jezuniu Death Note... Jak można go nie kochać? <3 Naprawdę potrafi nauczyć logicznie myśleć. Co do reszty pozycji, po twojej recenzji ,,Hellsing'' aż mam ochotę je obejrzeć :)
    Tak w ogóle świetna notka, świetny blog ;3 Będę częściej zaglądać :D
    Jak będziesz miała czas zajrzyj ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Meaw Meaw Marshmallow! Koniecznie obejrzyj "Hellsing", zapewniam Cię, że nie będziesz zawiedziona :) Bardzo dziękuję za miłe słowa i z wielką przyjemnością będę zaglądać do Ciebie :)

      Usuń